Łączna liczba wyświetleń

środa, 18 listopada 2020

Mule w sosie śmietanowym

 


Przepadam za mulami i dość często je przyrządzam na różne sposoby. Czasami po marynarsku czyli tylko z czosnkiem, szalotką i winem, czasami z winem i serem pleśniowym a czasami jak dzisiaj w sosie śmietanowym. Zawsze ale to zawsze dużo natki pietruszki. Takie mule w sosie śmietanowym jadłem kiedyś w przepięknej prowansalskiej nadmorskiej miejscowości Cassis dokąd zawitaliśmy w czasie rejsu z Rzymu do Barcelony. O Cassis mieszkańcy mawiają że " Kto widział Paryż a nie widział Cassis to nic nie widział " Miejscowość bardzo urokliwa, spokojna i tak po prowansalsku trochę leniwa. Niedaleko Cassis znajdują się przepiękne, wcinające się w ląd fiordy zwane Les Calanques. Widoki z jachtu przepiękne i naprawdę szczerze polecam. No, ale opisy moich podróży kiedy indziej a teraz do gotowania.

Składniki dla 2 osób

1 kg żywych muli

1-2 szalotki posiekanej

1-2 ząbki czosnku 

100 ml śmietany ( czasem używam 30 %, czasem 18 % a czasem creme fraiche )

100 ml białego wytrawnego wina

Sporo posiekanej natki pietruszki

Oliwa , sól oraz świeżo zmielony pieprz

                                                          


Mule myjemy, usuwamy bisiory czyli nitki którymi przyczepiają się do skał, wyrzucamy mule otwarte. Te są najprawdopodobniej zepsute. W odpowiednio dużym garnku na odrobinie oliwy szklimy szalotkę oraz czosnek. Wrzucamy mule i na dużym ogniu gotujemy aż wszystkie mule się otworzą. W międzyczasie wlewamy wino i potrząsamy garnkiem.

                                                     


                                                     


    Gdy mule się otworzą dodajemy posiekaną natkę pietruszki. Gotujemy jeszcze chwilę i dolewamy śmietanę i zagotowujemy. Nasze mule są gotowe. Rzecz ważna. Mule które podczas gotowania się nie otworzyły wyrzucamy. Można się zatruć. 

                                                      



Wykładamy na duży, głęboki talerz albo misę i podajemy z przyrumienioną bagietką. W restauracjach podaje się mule zazwyczaj w garnku z pokrywką która to pokrywka służy jako naczynie na muszle.    

                                                     


Do tego kieliszek białego wina i pełnia szczęścia. Smacznego.
                       

czwartek, 12 listopada 2020

Comberki jagnięce z miętowym sosem

 


W dobie panującej paskudy Covid 19 gdy więcej czasu spędzamy w domu przyszła mi ochota na comberki jagnięce. Jagnięcina jest w Polsce coraz bardziej popularna a przez to bardziej dostępna, także cenowo. Jagnięcina to jedno z podstawowych mięs w całym basenie Morza Śródziemnego więc bardzo do moich klimatów pasuje. Pyszne mięsko w towarzystwie sosu miętowo-jogurtowego oraz pieczonego ziemniaka to pomysł w sam raz na niedzielny obiad. Jako dodatek sałatka z grillowanym serem Halloumi. Mięso najlepiej potrzymać w marynacie kilka godzin albo jak w moim przypadku całą noc. Do dzieła.

SKŁADNIKI

Marynata:

                                                    

czosnek - 2 ząbki posiekane

szalotka - 1 szt posiekana drobno

rozmaryn, tymianek

sok z cytryny, oliwa, sól i świeżo zmielony pieprz.


            W moździerzu ucieramy rozmaryn, tymianek z odrobina soli, dodajemy oliwę i mieszamy z posiekanym czosnkiem oraz szalotką oraz świeżo zmielonym pieprzem. 

                                                      


 Tak otrzymana marynatą nacieramy nasze comberki bardzo dokładnie i odstawiamy na kilka godzin albo całą noc do lodówki.

                                                      


Sos miętowy



Mięta - sporo samych listków

sok z cytryny, oliwa

sól oraz świeżo zmielony pieprz

Jogurt gęsty typu greckiego

Listki mięty miksujemy w blenderze z oliwą, dodajemy sól, świeżo zmielony pieprz oraz sok cytryny.

Wszystko do smaku. Tak otrzymaną miksturę mieszamy z gęstym jogurtem i odstawiamy do lodówki.

                                                        


Za kilka godzin albo na drugi dzień zamarynowane comberki smażymy na grillowej patelni po około 3-4 minuty z każdej strony a następnie wstawiamy do piekarnika nagrzanego do temp. 150-160 stopni na około 10-12 minut. Upieczone comberki wykładamy na talerze na sałacie, rukoli czy jak kto lubi. Jako dodatek pieczony w całości ziemniak i sos miętowy. Na ziemniaczek szczypta soli.

Do tego sałatka z rukoli, sałaty rzymskiej z pomidorkami koktajlowymi polana winegretem. Na wierzch dałem grillowany ser Halloumi pokrojony w paseczki i żurawinę ( zamiennie mogą być pestki granatu )

Jeszcze tylko kieliszek wybornego Primitivo i obiad gotowy. Buon Appetito albo też Kali Oreksi.

wtorek, 3 listopada 2020

Pyszne placuszki ziemniaczane z dodatkami.

 Witam. Po długiej przerwie postanowiłem zamieścić coś nowego. Z kuchnią włoską lub szerzej śródziemnomorską ma mało wspólnego ale za to jest pyszne. To taka moja wariacja na temat blinów. Zamiast jednak prawdziwych blinów z mąki gryczanej postanowiłem zrobić coś prostszego czyli nasze polskie placki ziemniaczane z pysznymi dodatkami.


Przepisu na placki ziemniaczane zamieszczał nie będę. Ważne aby ziemniaki były starte na tarce o grubych oczkach. Wówczas są chrupiące i przepyszne. Kolejny krok to łosoś. Ja używam łososia wędzonego na zimno który ma bardziej zwartą konsystencję i się nie rozpada. Łososia przypalam za pomocą palnika gazowego. 


Na przypalonego lekko łososia kładę słuszną porcję kwaśnej, gęstej śmietany a następnie po łyżeczce kawioru czarnego i czerwonego. Dla dekoracji gałązka koperku. Zastrzegam że nie jest to kawior oryginalny tylko tańsza wersja marketowa ale w połączeniu ze śmietaną, łososiem i cząstką cytryny smakuje rewelacyjnie.


Na koniec dla efektu przykrywamy kopułą i wpuszczamy pod nią dym z pistoletu wędzarniczego. Tutaj słabo widać ten dym ale zapewniam że był.

Myślę że to dobry pomysł na przystawkę. Smacznego życzę.

poniedziałek, 25 listopada 2013

BOUILLABAISSE

Witam serdecznie po dłuższej przerwie w pisaniu. To że nie pisałem nie oznacza wcale że zaprzestałaem gotowania. Niestety moi synkowie tak się przyzwyczaili do tatusiowej kuchni że jest to niemożliwe, zresztą aż tak bardzo mi to nie przeszkadza.
Dzisiaj przysmak z Południowej Francji czyli prowansalska zupa rybna "bouillabaisse" Zupa ta jak wiele innych potraw ma sporo wariantów w zależności od kucharza ale kilka składników jest niezmiennych. Po pierwsze muszą być owoce morza a po drugie muszą byc świeże morskie ryby. Jeśli chodzi o owoce morza to używam albo krewetek albo też jak w tym przypadku langustynki. Jeśli zaś o ryby chodzi to powinna byc to mieszanka różnych ryb morskich jak dorsz, okoń morski, dorada, czarniak czy łupacz. Innym żelaznym składnikiem jest także fenkuł czyli koper włoski nadający tej zupie lekko anyżkowy posmak.


Składniki



Ok. 1 kg różnych ryb morskich ( użyłem czarniaka, dorsza oraz okonia morskiego )
Ok. 0,5 kg owoców morza ( użyłem langustynek - kilknaście obrałem a kilka w całosci dla efektu )
2-3 ziemniaki pokrojone w kostkę
2-3 szalotki drobno posiekane
2-3 ząbki czosnku posiekane
1 bulwa fenkułu pokrojona drobno
1 łodyga selera naciowego drobno pokrojona
1 mała cukinia pokrojona w kostkę
oliwa extra vergine
1,5l bulionu rybnego
1 puszka pomidorów pelati ( w sezonie najlepiej użyć świeżych pomidorów )
szczypta szafranu namoczona w gorącej wodzie
sporo posiekanej natki pietruszki
kilka gałązek świeżego tymianku
2 liście laurowe
otarta skórka z 1 cytryny
sól oraz świeżo zmielony pieprz
1 kieliszek wódki anyżowej ( użyłem greckiego "ouzo" bo "sambuca" byłaby za słodka )



No to zaczynamy

Na dużej głębokiej patelni lub w dużym głębokim garnku rozgrzewamy oliwę i chwilę przesmażamy na niej ziemniaki, szalotkę, czosnek, seler naciowy, cukinię, fenkuł oraz 1/4 pomidorów.



Zalewamy bulionem rybnym dodając posiekaną natkę, tymianek, oraz liście laurowe. Gotujemy ok 10 minut.







Przecedzamy zupę a ugotowane warzywa przecieramy przez gęste sitko. Zupa wraz z przetartymi warzywami wraca na patelnię.Dolewamy szafran z wodą w której się moczył.  Dolewamy anyżówkę, dodajemy startą skórkę z cytryny a następnie doprawiamy zupę solą i świeżo zmielonym pieprzem. Dokładamy kawałki ryb a następnie langustynki obrane i całe.





Gotujemy na małym ogniu ok 10 minut i dokładamy resztę pomidorów. Gotujemy 7-8 minut i zupa gotowa.



Nieodłącznym dodatkiem do tej zupy są grzanki z pastą "rouille". Jest to pasta z oliwy, żółtek, czosnku oraz ostrej papryki. Moja jest trochę podobna do greckiej skordalii połączonej z hiszpańskim sosem alioli.
Ugotowany ziemniak rozgniatamy z czosnkiem i ucieramy na gładką masę. Dodajemy żółtko oraz sporą ilość oliwy i ucieramy dalej. Dodajemy harissę ( pastę z ostrych papryczek ) i mieszamy do uzyskania jednolitej konsystencji. Smarujemy przyrumienione grzanki i podajemy wraz z zupą. Smacznego.





poniedziałek, 11 lutego 2013

TRIPPA ALLA FIORENTINA

Lubicie Państwo flaczki ? Ja wprost uwielbiam. Do tej pory gotowałem je w sposób jak najbardziej tradycyjny czyli z dodatkiem marchewki, pietruszki oraz wołowiny i wywaru w którym sie gotowała. Najbardziej lubię flaki czyste tzn. bez zasmażki za to obficie potraktowane majerankiem i ostrą papryką.
Ostatnio oglądałem wojaże Makłowicza po Toskanii, którą jak już zapewne wszyscy odwiedzający tego bloga wiedzą, wprost kocham. Odcinek ten nosił tytuł " Alabastrowy smak " i opowiadał o przepięknym miasteczku Volterra słynącym na cały świat z wyrobów z alabastru czyli takiej odmiany gipsu. O samym miasteczku opowiem w którymś z następnych odcinków natomiast dzisiaj o flakach po florencku które w tym programie Makłowicz gotował. To co ja ugotowałem nie jest wiernym odtworzeniem jego przepisu ani też przepisów z książek. Wprowadziłem pewne modyfikacje z których możecie Państwo zrezygnować jak np. grappa, harissa albo tymianek.




składniki

1 kg flaków wołowych
100g chudego boczku pokrojonego w paski
100g szynki parmeńskiej pokrojonej w paski
1 duża cebula posiekana
1 duza marchew pokrojona w kostkę
2 łodygi selera naciowego pokrojone w kostkę
2-3 ząbki czosnku zmiażdżone
100 ml białego wytrawnego wina
1 łyżka koncentratu pomidorowego
1 puszka pomidorów pelati albo też szklanka passaty
50 g masła
trochę harissy dla ostrości
30ml grappy
2 gałązki świeżego tymianku
sól , świeżo zmielony pieprz
starty parmezan albo grana padano do posypania.




Zaczynamy od ugotowania flaków. Kupiłem gotowe czyli już oczyszczone i podgotowane ale ja zawsze jeszcze gotuję je ok 3 godz i przynajmniej 2 razy zmieniam wodę. Ugotowane i odcedzone flaki odstawiam.

Na głębokiej patelni rozgrzewam masło i podsmażam ok 2-3 minut cebulę i czosnek.




Dodaję boczek i smażę razem kilka minut.






Dodaję marchew, seler naciowy i duszę kilka minut na srednim ogniu a następnie podlewam winem i gotuje aż połowa odparuje.





Dodaję koncentrat pomidorowy i przesmażam 1-2 minuty





Dodaję flaki i smażę kilka minut





Dodaję pomidory albo passatę, doprawiam sola i pieprzem. Przykrywam i gotuje 20 minut.





Dodaję szynke parmeńską oraz tymianek przykrywam i gotuje ok 20 minut.





Flaczki po florencku w zasadzie gotowe. Na tym etapie doprawiłem solą i pieprzem do smaku , dodałem 1/2 łyżeczki harissy dla ostrości , dodałem grappę, zagotowałem i na dużym ogniu gotowałem ok 3 minut żeby smaki sie wymieszały.

Wykładamy flaczki na talerz. Podajemy ze świeżą ciabattą i startym serem parmiggiano reggiano albo jak w tym przypadku grana padano. Warunek jest jeden. Ser powiniem być świeżo starty więc najlepiej kupować taki w kawałkach.





Pora na podsumowanie. Starszy syn był zachwycony. Młodszy mówił ze smaczne. Ja uważam że smaczne. Jest jedno ale. Nic się nie równa z flakami po polsku. I to by było na tyle.

czwartek, 31 stycznia 2013

INVOLTINI CON SPINACI

Involtini czyli takie włoskie roladki z nadzieniem szpinakowym. Oczywiście nadzienie może być różne w zależności od naszych upodobań oraz zawartości spiżarni. Mięso także może być różne. Ja użyłem sznycla cielęcego ale równie smaczne może być z kurczaka , wieprzowiny czy indyka.


składniki dla 4 osób

4 sznycle cielęce rozbite na grugość 3-4 mm
200 - 250 g szpinaku grubo pokrojonego
2 ząbki czosnku posiekane
1/2 papryczki peperoncino posiekanej
100g startego parmezanu albo pecorino
oliwa extra vergine
100ml białego wytrawnego wina
kilka łyżek bulionu
sól , swieżo zmielony pieprz.



Zaczynamy od przygotowania mięsa. Rozbijamy sznycle na grubość 3-4mm, odrobinę solimy i pieprzymy z jednej strony i odstawiamy. Na patelni rozgrzewamy 2-3 łyżki oliwy i krótko podsmażamy czosnek i papryczkę.


dodajemy szpinak i smażymy kilka minut.




Podsmażony szpinak z czosnkiem i papryczką przekładamy do miski , studzimy a następnie dodajemy starty parmezan lub pecorino i mieszamy aż powstanie jednolita masa. Odrobinę doprawiamy solą i pieprzem.



Sznycle rozkładamy na desce, smarujemy po stronie solonej i pieprzonej masą serowo-szpinakową i zwijamy roladki.





Na patelni rozgrzewamy oliwę i smażymy roladki ok 2-3 minut z każdej strony aż sie zrumienią. Dobrze jeśli nie zapomnicie o spięciu roladek wykałaczką albo związaniu nicią kuchenna. Ja zapomniałem i musiałem w połowie smażenia zdjąć z patelni , zawinąć je w papier do pieczenia i dopiero dokończyć smażenie. Po obsmażeniu roladek dolewamy wino i gotujemy aż połowa odparuje. Dolewamy kilka łyżek bulionu, przykrywamy i dusimy ok 15-20 minut na średnim ogniu.



Roladki zdejmujemy z patelni i rozkładamy na talerzach a sos gotujemy na dużym ogniu aż trochę zgęstnieje.  Polewamy roladki sosem i podajemy z pieczywem i dodatkami.


poniedziałek, 28 stycznia 2013

DORADA Z RUSZTU

Dawno nie robiłem dorady a to duuuuuuuuuuuuży błąd. Ta niezwykle ceniona już przez starożytnych Rzymian ryba zachwyci każdego smakosza. Niezwykle delikatne mięsko więc ostrożnie z przyprawami.Wystarczy trochę dobrej oliwy , octu winnego albo soku z cytryny, soli i pieprzu. Dodatkowo zrobiłem sos podobny trochę do sycylijskiego salmoriglio czyli oliwa, czosnek, sól, pieprz i posiekana natka pietruszki.


składniki

4 dorady
sól , świeżo zmielony pieprz
natka pietruszki
sok z cytryny
oliwa extra vergine



oraz na sos

2 ząbki czosnku zmiażdżone
oliwa extra vergine
sól, świeżo zmielony pieprz
sok z 1/2 cytryny albo 1-2 łyżki octu z białego wina
kilka łyżek posiekanej natki pietruszki


Doradę oczyścić z łusek, usunąć wnętrzności i płetwy. Delikatnie posolić i popieprzyć w środku i na zewnątrz. Do środka włozyć po 1-2 gałazek pietruszki. Włożyć rybę do płytkiej miski albo jakiejś formy, skropić sokiem z cytryny oraz oliwą i odstawić na ok 1 godz.


Przygotować sos. Do miseczki włożyć zmiażdżony czosnek, kilka łyżek dobrej oliwy , sok z cytryny albo ocet winny. Posolić i popieprzyć. Dodać posiekaną drobno natkę pietruszki i dokładnie wszystko wymieszać.



Piekarnik nagrzać do ok 170 - 180 stopni. Rybę ułozyć na ruszcie a pod spodem postawić foremkę albo jakieś naczynie na skapującą oliwę. Piec doradę ok 20 - 25 minut a w połowie pieczenia odwrócić.
Rybę wyłożyć na talerze, polać sosem. Podawać ze świeżym pieczywem.