Pamiętam jak dziś.Początek lat 90-tych.Przyjechałem do Florencji porannym pociągiem z Rzymu. Wysiadłem na stacji Santa Maria Novella.Trochę zmęczony,z plecakiem i małym namiotem na grzbiecie szedłem na camping na Piazzale Michelangelo po drugiej stronie rzeki Arno. Musiałem się trochę powspinać bo camping jest położony na wzgórzu. Dotarłszy na jego szczyt odwróciłem się i ukazała się panorama Florencji
to zdjęcie nie jest moją własnością |
Wrażenie było piorunujące choć znałem ten widok z licznych fotografii. Znałem ale co innego zdjęcie a co innego zobaczyć to na własne oczy. To była miłość od pierwszego wejrzenia. Gdy po kilku miesiącach zamieszkałem w Rzymie na dłużej , wycieczki do Florencji stały się żelaznym elementem weekendowym.
Miałem odpocząć ale od razu po rozbiciu namiotu ruszyłem w miasto. Spacerując po wąskich , brukowanych uliczkach i zaułkach człowiek czuje się jakby przeniósł się do innej epoki. Epoki Dantego , Buonarrotiego , Macchiavellego czy Medyceuszy. Od czego zacząć zwiedzanie skoro na każdym kroku napotykamy historię. Chyba od Piazza del Duomo.
Katedra Santa Maria del Fiore wraz z dzwonnicą i baptysterium.
to zdjęcie nie jest moją własnością |
to zdjęcie nie jest moją własnościa |
Szczególnie warte obejrzenia są wschodnie drzwi baptysterium zwane Porta del Paradiso autorstwa Lorenza Ghibertiego z wyrzeźbionymi scenami ze Starego Testamentu.
Mnie oczywiście ciągnęło na Via Ghibellina aby zobaczyć Casa Buonarroti gdzie mieszkał najwybitniejszy artysta renesansowy czyli Michał Anioł.
to zdjęcie nie jest moja własnościa |
to zdjęcie nie jest moją własnoscia |
Zresztą towarzystwo ma nie byle jakie bo Niccolo Macchiavelli oraz wspomniany już Lorenzo Ghiberti.
Nie sposób pominąć Piazza Signoria z monumentalnym Palazzo Vecchio czyli starym pałacem zwanym kiedyś Palazzo Signoria będący przez 700 lat siedzibą władz Florencji.
Dalej udajemy sie obejrzeć Bazylikę San Lorenzo z nigdy nie ukończona przez Michała Anioła fasadą.
to zdjęcie nie jest moją własnością |
Zaś w Kaplicy Medyceuszy są takie cuda jak nagrobki Medyceuszy wznoszone dla najwybitniejszych członków rodu. Chichotem historii jest fakt ze chowano tam miernoty jak syn papieża Klemensa VII.
to zdjęcie nie jest moja własnościa |
To alegoryczne figury Noc i Dzień. Oczywiście dzieło Michała Anioła
to zdjęcie nie jest moją własnościa |
A to wnętrze kaplicy Medycejskiej
No i na koniec dzisiejszej wycieczki Ponte Vecchio zwany mostem złotników od warsztatów jubilerskich które sie na nim znajdują. Nie zawsze tak było. W dawnych czasach na moście tym swoje kramy rozstawiali rzeźnicy i rybacy dla których Arno było wygodnym ściekiem. Już sobie wyobrażam jaki tam panował "zapaszek"
to zdjęcie nie jest moją własnością |
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz